Kliknij tutaj --> 🐗 endometrioza jak z nią żyć
Radzenie sobie z endometriozą to umiejętność radzenia sobie w codziennym życiu. Jest to proces, na który składają się różne strategie, które kobiety chore na endometriozę uruchamiają w obliczu stresujących wydarzeń, które z roku na rok pojawiają się w ich życiu wraz z rozwojem choroby. Bardzo ważnie jest holistyczne
Osobowość histrioniczna – przyczyny. Wśród przyczyn osobowości histrionicznej wymienia się przede wszystkim czynniki genetyczne, behawioralne i osobowościowe.Na rozwój tego typu osobowości wpływ mogą mieć doświadczenia z dzieciństwa, takie jak częsta krytyka ze strony rodziców, brak zainteresowania potrzebami dziecka, dawanie dziecku poczucia, że jest niepotrzebne i
Endometrioza to choroba, której nie należy lekceważyć. Nieleczona może doprowadzić do problemów z płodnością, a także powstawania bolesnych torbieli w narządach wewnętrznych. Skutkiem endometriozy może być także przedwczesna menopauza. Leczenie choroby polega na przyjmowaniu leków, które zmniejszają produkcję estrogenów i
Objawy, jakie daje endometrioza. Bardzo bolesne miesiączki. Silny ból w dolnej części pleców, który może promieniować do brzucha. Poziom bólu może się nasilać tuż przed oraz w czasie miesiączki. Ból odczuwany w czasie stosunku lub po nim. Trudności lub ból w czasie wypróżniania lub nawet oddawania moczu. Szacuje się, że od
Oto niektóre z nich: Sumiennie przyjmuj leki bez pomijania ani jednej dawki i porozmawiaj z zaufanym lekarzem, jeśli czujesz się dziwnie lub masz jakiekolwiek pytania. Dobrze się wysypiaj: portale takie jak Apiceepilepsia.org ostrzegają nas, że skrócenie godzin snu może sprzyjać pojawianiu się napadów. Postaraj się spać co najmniej
Ce Soir Je Rencontre L Amour De Ma Vie. Nieustany ból brzucha, dyskomfort podczas stosunku, ciągłe zmęczenie, częste biegunki, obfite miesiączki… Te objawy mogą zwiastować endometriozę. Co robić, gdy zaobserwujemy u siebie takie dolegliwości? Zobacz, jakie badania pozwalają wykryć endometriozę. Podstawowe badania krwi i hormonów Badanie ginekologiczne USG dopochwowe Określenie markera nowotworowego CA-125 USG odbytu Rezonans magnetyczny MRI Kolonoskopia Laparoskopia Czy endometriozę można wykryć za pomocą cytologii? Endometrioza to choroba, w której przebiegu dochodzi do narastania komórek błony śluzowej trzonu macicy poza jamą macicy. Komórki te przypominają budową komórki znajdujące się w endometrium i reagują na zmiany hormonalne, przez co w wielu miejscach w organizmie występuje przewlekła reakcja zapalna. Endometrioza to bardzo bolesne miesiączki (które mogą wręcz przypominać bóle porodowe), ból w czasie oddawania moczu i stolca oraz bóle brzucha i w krzyżu. Dolegliwości tych nie wolno lekceważyć, ponieważ nieleczona endometrioza może prowadzić do poważnych konsekwencji. Postępująca choroba wyrządza w organizmie nieodwracalne szkody, może przyczyniać się do niepłodności i tworzenia się niebezpiecznych zrostów między narządami. Zbyt późne rozpoznanie choroby sprawia, że kobiety żyją w ciągłym bólu i zmagają się z różnego rodzaju problemami zdrowotnymi. Nieleczona endometrioza może przyczyniać się też do tak ważna jest jak najszybsza diagnoza i wdrożenie leczenia farmakologicznego. Od czego zacząć?Na początku należy odwiedzić ginekologa, który przeprowadzi szczegółowy wywiad lekarski. Taka wizyta to podstawa, która pomaga lekarzowi określić kierunek dalszych badań. Dlatego do pierwszej wizyty należy się przygotować, najlepiej sporządzając notatkę opisującą wszystkie dolegliwości, które wydają nam się niepokojące. Jeżeli mamy za sobą wizyty u innych lekarzy czy badania przeprowadzone w przeszłości, warto mieć przy sobie całą dokumentację. Jak wygląda diagnostyka krok po kroku? Oto badania, które należy wykonać:Podstawowe badania krwi i hormonówDiagnostykę warto zacząć od podstawowych badań, takich jak morfologia, poziom żelaza, ferrytyny, badania hormonów (TSH). Możliwe, że wyniki badań będą wskazywały też na inne choroby (na przykład choroby tarczycy).Badanie ginekologiczneW czasie badania lekarz ocenia ułożenie i ruchomość macicy. Badanie przedmiotowe w wielu przypadkach umożliwia wykrycie guzków czy dopochwoweTo nieinwazyjne i bezpieczne badanie obrazowe kobiecych wewnętrznych narządów płciowych. Pomaga wykryć największe ogniska choroby. Podczas badania można zaobserwować charakterystyczne markera nowotworowego CA-125Marker Ca-125 to marker nowotworowy wykorzystywany w diagnostyce nowotworu jajnika. Jego poziom może być podwyższony również w wyniku odbytuU niektórych kobiety dodatkowo wykonuje się USG przez odbyt. Ta metoda pomaga dokładnie zbadać stosunki anatomiczne w magnetyczny MRIZdarza się, że lekarz zaleca wykonanie rezonansu magnetycznego, który umożliwia ocenę rozległości choroby, zwłaszcza w przypadku endometriozy poza otrzewnowej. Brak widocznej endometriozy na obrazie MRI nie wyklucza jednak choroby. KolonoskopiaNiestety, endometrioza może atakować również jelito grube, dlatego w przypadku wystąpienia nasilonych dolegliwości, często wykonuje się kolonoskopię, czyli badanie polegające na wprowadzeniu przez odbyt specjalnego wziernika zakończonego kamerą. Kolonoskopia pomaga sprawdzić, czy komórki endometriozy przeniknęły przez ściany ostateczne badanie, które według Europejskiego Towarzystwa Rozrodu Człowieka i Embriologii (ESHRE) powinno wykonywać się tylko w określonych przypadkach (na przykład w sytuacji, gdy u pacjentki badania obrazowe nie dają wyników mimo silnych objawów). Laparoskopia polega na umieszczeniu we wnętrzu ciała wziernika z kamerą i miniaturowym narzędziem. Zwykle laparoskop wprowadza się przez niewielkie nacięcia w okolicach pępka. Celem laparoskopii jest zlokalizowanie ognisk endometriozy i pobranie wycinka tkanek do dalszych badań. Zabieg wykonuje się w znieczuleniu endometriozę można wykryć za pomocą cytologii?Mimo że cytologię warto wykonywać przynajmniej raz w roku, nie pomoże ona w wykryciu endometriozy. Cytologię wykonuje się w celu zdiagnozowania stanów przednowotworowych lub nowotworowych (gdy nie dają innych objawów). Powyższa porada nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku jakichkolwiek problemów ze zdrowiem należy skonsultować się z lekarzem. Źródło:
Wiecie co mnie najbardziej wkurza, gdy to piszę? Że Word podkreśla mi na czerwono słowo "endometrioza" odmieniane przez wszystkie przypadki! Udowadniając po raz kolejny, że wiedza o tej tak częstej chorobie, dotykającej jedną na dziesięć kobiet, jest przerażająco znikoma… - mówi Monika Ośka-Trzcińska, która z endometriozą zmaga się od 14. roku życia. EndoDziewczyny: Anna Janocha, Aneta Binkowska, Monika Ośka-Trzcińska, Magdalena Chrzanowska Spis treściKsiężniczki "Oj, boli!"8 lat – to średni czas oczekiwania na diagnozę na świecie#muszesieleczycprywatnieSiła świadomości EndoSióstr Pamiętacie odcinek "Milionerów", w którym jeden z uczestników otrzymał pytanie: "Endometrioza to choroba wędrującej śluzówki w głąb ciała. Śluzówki czego"? Mężczyzna nie wiedział, co odpowiedzieć - najpierw chciał wybrać żołądek, później stanęło na gardzieli. Chodziło jednak o macicę, więc z dalszą grą o milion musiał się pożegnać. Tyle że "macica" to też nie do końca prawidłowa odpowiedź. Jak wskazują bowiem najnowsze badania1, odpowiedzialna za pojawienie się endometriozy wcale nie jest "wędrująca śluzówka (czyli inaczej błona śluzowa, endometrium) macicy", a komórki o budowie do niej podobnej. A to znacznie zmienia postać rzeczy, wyjaśniając, dlaczego tę chorobę diagnozuje się nie tylko u kobiet miesiączkujących (choć stanowią one ogromną większość chorych), ale i małych dziewczynek czy kobiet po menopauzie, a nawet - w pojedynczych opisanych przypadkach - mężczyzn, którzy macicy - jak wiadomo - nie mają. Ale na czym właściwie ta tajemnicza choroba polega? U zdrowej kobiety w czasie cyklu miesiączkowego dochodzi do narastania wspomnianej śluzówki w - co kluczowe - jamie macicy. W trakcie cyklu śluzówka złuszcza się, co powoduje miesiączkę. Natomiast w przypadku endometriozy jej ogniska zlokalizowane są poza jamą macicy. Co miesiąc również wzrastają i krwawią, jednak krew nie ma jak wydostać się poza ciało. Wszczepy mogą być zlokalizowane w bardzo nietypowych lokalizacjach, nawet w mózgu. - Ostatnio na ogólnoświatowej grupie wsparcia dla kobiet chorych na endometriozę opisano przypadek nastolatki, u której komórki podobne do endometrium umiejscowiły się w zatokach przynosowych, na skutek czego dziewczyna podczas miesiączki krwawi z oczu. Chore wspólnie szukały dla niej pomocy u lekarzy z całego świata – mówi Anna Janocha, założycielka grupy Endometrioza na Facebooku, organizatorka pierwszego w Polsce EndoMarszu. Te wzrastające i krwawiące ogniska endometriozy powodują stan zapalny, a organizm - próbując zaleczyć się od środka - tworzy zrosty. Dlaczego tak się dzieje? Naukowcy cały czas próbują odpowiedzieć na to pytanie. Rozpowszechniona teoria o migracji tkanki jest kwestionowana przez wielu specjalistów. Przecież gdyby tkanka z macicy wędrowała, wykazywałaby tę samą aktywność, co tkanka endometrialna, a tak nie jest - jak wspomniano wyżej, różnią się one biochemicznie. Obecnie badane są dwie różne hipotezy związane z endometriozą: pierwsza dotyczy nieprawidłowej odpowiedzi układu odpornościowego, który powinien zwalczać tkankę, znajdującą się w niewłaściwym miejscu i otoczeniu (czyli poza jamą macicy), a jednak tego nie robi. Bada się również ewentualne modyfikacje tkanki, która poza jamę macicy się dostała. Wielu badaczy porównuje mechanizm działania endometriozy do tych w chorobach nowotworowych ponieważ prawdopodobnie tkanka endometrialna ulega przekształceniu w agresywną formę, tworząc nacieki oraz atakując narządy. Autor: Anna Janocha Od 30. roku życia wie, że jej problemy zdrowotne wywołuje endometrioza. Prowadzi fan page Endometrioza oraz stronę na której przekazuje wartościowe dla chorych informacje, często niedostępne wcześniej w polskiej wersji językowej. Nie chce mówić o endometriozie w negatywny sposób, walkę z chorobą widzi jako wspólnotę EndoSióstr, które razem sobie w niej pomagają. Dlatego m. in. organizuje pierwszy w Polsce EndoMarsz. Księżniczki "Oj, boli!" - Pamiętam swoją pierwszą miesiączkę, a w zasadzie czas tuż przed nią. Miałam 14 lat, 4 miesiące i 4 dni. Była noc z soboty na niedzielę, a ja zwijałam się z bólu na łóżku. Nie mogłam spać. Dostałam krople na żołądek, bo wszyscy myśleli, że zjadłam coś, co mi zaszkodziło. Dopiero w poniedziałek zaczęłam krwawić i nawet pamiętam, że się ucieszyłam, bo prawie wszystkie dziewczyny w klasie miały już okres i mogłam w końcu dołączyć do ich grona i rozmawiać po kątach szkolnych korytarzy o "tych" sprawach – mówi chorująca na endometriozę Monika Ośka-Trzcińska. Dodaje: - Nie wiem, czy kiedykolwiek później jeszcze cieszyłam się na myśl o miesiączce. Kolejne miesiące uświadomiły mi, że te dni nie będą niczym łatwym, choć chyba nie spodziewałam się jeszcze wtedy, że największym wyzwaniem będzie jakoś je przeżyć. Trudny do wytrzymania ból podczas miesiączki to bowiem jeden z najczęściej przywoływanych objawów endometriozy. Tylko co to znaczy "trudny do wytrzymania"? Zapewne większość kobiet, gdyby je o to zapytać, stwierdziłaby, że zmaga się z bólem podczas okresu. Na czym więc polega różnica? O jego skali przy endometriozie mówi Anna Janocha. – Jakiś czas temu myślałam, że skręciłam nogę. Po upadku zemdlałam, nie zaczęłam krzyczeć, śmiałam się, że jestem niezdarna. Po 10 dniach zobaczyłam jednak, że noga się nie goi. Kiedyś byłam tancerką, więc pomyślałam, że to pewnie coś ze ścięgnem. W końcu poszłam do szpitala, zrobiono mi rentgen, powykręcano nogę, a ja byłam bardzo spokojna - odczuwałam jedynie dyskomfort. Lekarz spojrzał na zdjęcie i zamarł. Zapytałam go, czy niedługo zatańczę, bo akurat zbliżał się sylwester. Odpowiedział, że nie – zebrało się konsylium, chcieli śrubować, bo okazało się że to złamanie z przesunięciem kości. Sam moment złamania, chodzenie bez gipsu przez 10 dni, badanie w szpitalu – to było nic w porównaniu z bólem, który czułam podczas miesiączki. Mimo to kobiety często słyszą od ginekologów, że "taka już kobieca uroda", "kobietę musi boleć", a nawet, że są księżniczkami "oj, boli". Aneta Binkowska: - Każdorazowo przed okresem towarzyszyły mi okropne bóle brzucha, które z czasem zaczęły objawiać się również podczas owulacji bądź innych zwykłych dni. Wizyty u ginekologa nie przynosiły żadnych rezultatów, natomiast opinia pani ginekolog na temat endometriozy była prosta: nic z nią nie można zrobić, tak to musi boleć. Monika Ośka-Trzcińska: - Gdyby lekarze nie pozwalali na cierpienie kobiet, nie traktowali go pobłażliwie, endometrioza byłaby diagnozowana znacznie szybciej! Mężczyźni raczej nie słyszą w gabinetach lekarskich: "boli, bo taka pana uroda", a zapewne większość z szacowanych 200 milionów kobiet na świecie chorych na endometriozę w pewnym momencie swojego życia usłyszało to zdanie. Autor: Najczęstsze objawy endometriozy - grafika stworzona na podstawie odpowiedzi kobiet na nią chorujących. Tłum. na j. polski - Anna Janocha. Źródło: 8 lat – to średni czas oczekiwania na diagnozę na świecie Szacuje się, że nawet 10% populacji może mieć endometriozę, co w Polsce oznacza aż 2 miliony kobiet. Średnio aż 8 lat czekają na diagnozę. Dlaczego? Jak widać na grafice powyżej, objawy choroby nie są charakterystyczne, mogą być mylone z wieloma innymi przypadłościami, na dodatek u różnych kobiet - m. in. ze względu na różne umiejscowienie ognisk - endometrioza może przebiegać inaczej. Co więcej, nie wiadomo (ostatecznie), jaka jest przyczyna tej choroby. Nic więc dziwnego, że kobiety chodzą więc ze swoimi objawami do gastrologa, urologa, proktologa czy endokrynologa, zanim w końcu – i jeśli w ogóle – trafią do ginekologa. Z ginekologami też jednak może być różnie: Monika Ośka-Trzcińska: - Żyjąc z tą chorobą, czuję się słaba i silna jednocześnie. Nauczyłam się polegać tylko na sobie (i moim mężu, bez niego i jego wsparcia nie wiem, jak dałabym sobie radę). Wiem, że nie ma po co dzwonić na pogotowie – nie przyjadą; jechać na ostry dyżur – nie podadzą mi leków przeciwbólowych, stwierdzą, żebym umówiła się do swojego ginekologa; polegać na lekarzach, którzy nie należą do garstki specjalistów w zakresie tej choroby – nie przyznają się do niewiedzy. Anna Janocha: - Nie znam mitu o endometriozie, który by mnie nie dotknął, łącznie z tym, że taka choroba nie istnieje. Kiedy chciałam zajść w ciążę, internista zlecił pakiet badań standardowych i odesłał na badanie ginekologiczne. W tej samej przychodni udałam się do swojego wieloletniego ginekologa. Stwierdził, że najlepszy sposób na moje dolegliwości i zajście w ciążę to wyjazd na wakacje. Zmroziło mi krew w żyłach – do tych wakacji i odpoczynku dodałabym jeszcze trzy zdrowaśki - do 50% chorych na endometriozę cierpi również na niepłodność - relaks na urlopie nie jest więc żadnym lekarstwem. Gdy w końcu trafiłam na właściwego lekarza, ten zadał mi trzy pytania: czy moje miesiączki są bolesne, obfite i jak długo staram się o dziecko. Gdy na dwa pierwsze pytania odpowiedziałam twierdząco, a na trzecie: "więcej niż rok", powiedział: "To może być endometrioza". Na diagnozę czekałam 17 lat. Aneta Binkowska: - O endometriozie dowiedziałam się przez przypadek. Udałam się na umówioną wizytę u ginekologa, który był również endokrynologiem, w celu sprawdzenia mojej tarczycy. W związku z tym lekarz przeprowadził badanie USG, po którym stwierdził występowanie 7 cm guza na prawym jajniku. Po wykonaniu dodatkowych badań okazało się, że markery rakowe są podwyższone. Miałam najgorsze myśli. Dopiero potem trafiłam do polecanej pani doktor. Magdalena Chrzanowska: - Pierwszy raz podejrzenie diagnozy padło, gdy miałam 26 lat, choroba była już zaawansowana. Zaczęłam wtedy poszukiwać lekarzy, którzy byliby w stanie mi pomóc. O ile pamiętam, odwiedziłam około 5 z nich, zanim spotkałam tego, który specjalizował się w leczeniu endometriozy. Ten właściwy lekarz został najczęściej polecony przez inną dziewczynę, wygooglowany w Internecie bądź też zaproponowany przez innego ginekologa niż ten, do którego dziewczyny najpierw trafiły. Bo są też i tacy lekarze, którzy potrafią przyznać, że akurat w endometriozie się nie specjalizują. Autor: Aneta Lesik Jej droga do poznania endometriozy to, jak w przypadku wielu innych kobiet, długie poszukiwania prowadzone w internecie, spotkania ze specjalistami. Przeszła operację wycięcia ognisk endometriozy (endometrioza IV stopnia) w Dortmundzie. Prowadzi aktywny tryb życia, zdrowo się odżywia, od 5 lat uczy się żyć z endometriozą i oswaja ją. #muszesieleczycprywatnie Jak donosi EndoKobiety na świecie muszą odwiedzić średnio 10 lekarzy, zanim w końcu trafią na takiego, który im wskaże odpowiednią drogę leczenia. Leczenia, dodajmy, które często same sobie muszą zafundować. W listopadzie 2018 roku poseł Adam Korol złożył na ręce marszałka sejmu interpelację w sprawie opieki medycznej chorych na endometriozę. Jej adresatem był minister zdrowia, którego poseł zapytał o endometriozę: skalę zachorowalności, założenia opieki medycznej, rejestr chorych i finansowanie ich leczenia. Z odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że na "leczenie szpitalne" pacjentki z endometriozą przeznacza się średnio 2100 zł. Z tej pomocy skorzystało 3560 chorych (a pamiętajmy, że szacunkowo chorują w Polsce 2 miliony kobiet). Czy te 2100 zł to dużo? Nie. Laparoskopowy zabieg wycięcia ognisk choroby to koszt około 20 000 zł. 103 zł to z kolei średnia kwota na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną nad pacjentkami – świadczeń udzielono 10461 kobietom. Dla porównania - jedna wizyta u lekarza specjalizującego się w endometriozie to 300 zł, kolejki często są wielotygodniowe. Monika Ośka-Trzcińska: - W pewnym momencie zaczęliśmy rozważać wyjazd z kraju właśnie z powodu mojej choroby, choć nie tylko. Żeby w Polsce móc normalnie funkcjonować przy IV (najpoważniejszym) stopniu endometriozy, walcząc z niepłodnością, trzeba mieć naprawdę spore zasoby finansowe. Myślę, że choroba uszczupliła nasz rodzinny budżet o 50 000-70 000 zł. Chciałabym żyć w kraju, w którym mam zapewnioną opiekę specjalistów, gdzie nie muszę za wszystko sama płacić i borykać się przez to z coraz poważniejszymi problemami finansowymi. W kraju, w którym gdy ostatkiem sił zadzwonię po karetkę, wymiotując z bólu i leżąc na podłodze oblana zimnym potem, usłyszę "już do pani jedziemy". Chore na endometriozę, w zależności od konkretnego przypadku, dostają leki przeciwbólowe, przeciwzapalne, rozkurczowe, hormonalne, poddawane są zabiegom. Dwie najpopularniejsze metody leczenia endometriozy to ablacja (wypalenie) i wycięcie jej ognisk. Podczas zabiegu wypalania wykorzystuje się elektrodę lub laser – to metoda mało inwazyjna, pacjentka szybko odzyskuje siły po zabiegu, jednak ryzyko nawrotu choroby jest wysokie – ogniska zostają wypalone jedynie powierzchniowo. Natomiast wycięcie ogniska można wykonać na przykład ostrzem chirurgicznym bądź nożem plazmowym. To metoda trudniejsza, radykalna, ale, ze względu na swoją skuteczność, uznawana za złoty standard terapii. Ważniejsze natomiast od samego narzędzia jest technika całkowitego wycięcia zmian oraz umiejętności i doświadczenie lekarza, zwłaszcza w zakresie identyfikowania ognisk endometriozy w trakcie operacji, tak, aby żadnej zmiany nie pominąć. Mimo wprowadzania powyższych metod, w przypadku endometriozy nie ma 100-procentowej pewności wyleczenia. Symptomy choroby mogą kobiecie nadal towarzyszyć, choć w większości przypadków podejmowanie leczenia w ogromnym stopniu ułatwia chorym codzienne funkcjonowanie. Anna Janocha: - Ja jeszcze nie zdecydowałam się na zabieg, na razie minimalizuję objawy choroby poprzez odpowiednią dietę, akupunkturę, fizjoterapię, jogę, staram się pamiętać o rozciąganiu mięśni dna miednicy, chodzę na masaże. Te metody naprawdę działają – zmagam się ze zdecydowanie mniejszym bólem niż wcześniej. Te wszystkie sposoby generują jednak kolejne koszty – nie tylko wizyt u specjalistów, ale i zakupów, np. chleb eko kosztuje 8 zł, chleb zwykły – 3-4 zł. Na szczęście mój lekarz - specjalista w dziedzinie leczenia endometriozy - nie tylko uznaje skuteczność moich działań, ale także w ramach swojej praktyki zaleca stosowanie tych metod innym chorym. Aneta Binkowska: - Gdy dowiedziałam się o chorobie, zaczęłam poszukiwać informacji jej dotyczących na stronach i blogach internetowych. Okazało się, że w walce z endometriozą istotnym punktem jest dieta, zdrowy styl życia, dbanie o kondycję fizyczną. Na następnej wizycie kontrolnej zapytałam o to ginekologa prowadzącego. Niestety nie uzyskałam potwierdzenia tych informacji, co więcej, zostałam potraktowana jak osoba, która jest niespełna rozumu. Lekarka stwierdziła, że żadna dieta oraz ćwiczenia nie przyniosą efektu. W tym momencie zrozumiałam, że lekarz u którego leczyłam się ponad 4 lata nie jest w stanie mi pomóc. Co więcej, zawiódł moje zaufanie, rozczarował mnie. Nie ukrywam, iż trwanie w zaleceniach było bardzo ciężkie. Najcięższą próbą była rezygnacja z dotychczasowych nawyków żywieniowych, produktów, do których byłam bardzo przyzwyczajona na co dzień. Do teraz unikam nabiału, cukru, glutenu (chleb orkiszowy pieczemy sami na zakwasie) nie jem mięsa (jedynie ryby). Codziennie pije mieszankę ziół na endometriozę. Mogę już dziś śmiało powiedzieć, że dieta zdziałała cuda! Magdalena Chrzanowska: - Dzięki zmianom trybu życia, wdrożeniu modyfikacji w żywieniu oraz ćwiczeniom, akupunkturze a także dzięki ostatniej laparoskopii wycięcia ognisk endometriozy, mogę powiedzieć, że jakość mojego życia bardzo się poprawiła. Ból w trakcie miesiączki nadal jest, ale można już nad nim zapanować. Monika Ośka-Trzcińska: - Wydeptałam swoją ścieżkę w radzeniu sobie z chorobą i łagodzeniu jej objawów. Ta choroba wielu kobietom uniemożliwia normalne funkcjonowanie i zamyka je w domu z powodu bólu i objawów towarzyszących, dlatego doceniam, że mnie udaje się jako tako wyrwać z jej szponów. Przeszłam na dietę wegańską, unikam cukru i przetworzonej żywności. Staram się regularnie chodzić na jogę. Pojawiam się w gabinetach osteopatów, gdy ból się nasila. Pracuję z domu, gdy czuję się zmęczona. Mam wsparcie psychoterapeuty. Wypróbowuję kolejne receptury ziołowe. Nie jestem w tych wszystkich działaniach doskonała, ale traktuję to jak ciągłe dążenie do lepszego. Autor: Magdalena Chrzanowska O tym, że choruje na endometriozę, dowiedziała się 6 lat temu. Od tego czasu przeszła dwa zabiegi wycięcia jej ognisk, wspomaga się dietą, akupunkturą, ćwiczeniami. Na bieżąco śledzi naukowe nowości związane z endometriozą, za jedną z największych bolączek chorych uważa to, że chore mierzą się z wieloma frustrującymi, ale niejednoznacznymi dolegliwościami, które trudno zdiagnozować. Siła świadomości EndoSióstr Magdalena Chrzanowska: - Endometrioza jest chorobą, której przyczyny i mechanizmy nie są do końca poznane, dlatego nie ma też skutecznego jednego sposobu leczenia. Jest to bardzo frustrująca sytuacja dla wielu kobiet, zwłaszcza, że przychodzi nam mierzyć się z wieloma dolegliwościami, które nie są jednoznaczne. To jest właśnie jedna z przyczyn tego, że zanim zostanie postawiona diagnoza odwiedzamy tak wielu lekarzy i specjalistów. Choroba nie jest widoczna w badaniach, a objawy mogą być bardzo mylące. Stąd potrzeba szerzenia wiedzy na temat endometriozy oraz umiejętności lekarzy w tym zakresie. Tak właśnie chce działać Anna Janocha: - Bardzo zależy mi na budowaniu świadomości wśród kobiet. W Polsce nadal brak informacji na temat endometriozy – a jeśli już są, to często archaiczne, sprzeczne. Uczestniczę w grupach wsparcia dla kobiet z całego świata, tłumaczę medyczne źródła angielskie. Razem z innymi kobietami obserwujemy najnowsze publikacje na temat endometriozy – o najnowszych badaniach wiemy bardzo szybko – na bieżąco wpisujemy w bazach badań słowa kluczowe dotyczące naszej choroby. Tworzymy listę lekarzy wspierających naszą walkę z endometriozą, organizujemy warsztaty. Bardzo pomagają nam nasi mężczyźni. Mąż zawsze wspiera moje działania, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Pomaga nam też programista - małżonek jednej z EndoKobiet. Kiedyś na targach spotkałam mężczyznę z firmy produkującej ekologiczne środki higieniczne. Powiedziałam, że one świetnie się sprawdzają przy endometriozie, on odpowiedział, że doskonale o tym wie. Zapytałam, czy jest EndoMężem. Dowiedziałam się, że dokładnie tak. Dr David Redwine, wybitny specjalista w zakresie endometriozy zainteresował się tą chorobą z powodu chorującej na nią żony. Wszyscy tworzymy jedną wielką EndoRodzinę. Marzec jest miesiącem świadomości endometriozy. W tym roku po raz pierwszy – 30 marca o 14 na Placu Zamkowym w Warszawie – odbędzie się EndoMarsz – spotkanie kobiet zmagających się z tą chorobą. Anna Janocha: - To nie będzie protest, a pokazanie, że jesteśmy, że taka choroba istnieje. Zależy nam na zbudowaniu społeczności EndoKobiet i pogłębianiu ich i całego społeczeństwa wiedzy o endometriozie. Zapraszamy na to spotkanie wszystkie EndoSiostry! Niestety często dzieje się tak, że o negatywnych sprawach słychać głośno, my niesiemy pozytywne przesłanie, że kobiety nie są w tym wszystkim same, że jesteśmy razem po to, by się wspierać, ale mam nadzieję, że też nas usłyszą. Magdalena Chrzanowska: - Oprócz tego, że szerzymy wiedzę dla samych siebie, dla innych kobiet - które chorują na endometriozę lub tych, które mogą ją mieć, ale nie wiedzą co jest przyczyną ich dolegliwości - walczymy także o przyszłość dla kolejnych pokoleń kobiet, o lepszą opiekę, lepszą i wcześniejszą diagnostykę. Ja mam taką nadzieję i głęboko wierzę, że te zmiany się zadzieją. Jest nas coraz więcej z takim przekonaniem wspólnie zbieramy siły, aby działać w tym obszarze. Monka Ośka-Trzcińska: - Chciałabym dotrzeć do kobiet z jednym tylko przesłaniem: Nie dajcie sobie wmówić, że ból jest czymś normalnym, i nie dajcie się zbyć. On ma zawsze przyczynę! Walczcie, bo to Wasze życie i zdrowie, i nikt za Was tego nie zrobi. Autor: Monika Ośka-Trzcińska Endometriozę zdiagnozowano u niej, gdy miała 29 lat. Z powodu choroby zmagała się z depresją, na którą cierpiała przez kilka lat. Dziś czuje się silna - pracuje, dba o siebie, by zminimalizować objawy choroby. Podejrzewasz u siebie endometriozę lub masz ją zdiagnozowaną, ale nie wiesz, co dalej? Tutaj możesz uzyskać pomoc! Fundacja Pokonać Endometriozę Grupy i profile na Facebooku: Endometrioza Endometrioza - niezależny profil o endometriozie wraz z grupą wsparcia Endometrioza-ANTIDOTUM Endometrioza - jak z nią żyć? Strony internetowe: Ile wiesz o endometriozie? Pytanie 1 z 11 Przy endometriozie błona śluzowa, która normalnie wyściela macicę: rozrasta się poza macicę staje się zaogniona nie złuszcza się Źródła: 1. M. in. i
3 listopada 2016 109Jak leczyć endometriozę według Andrew W. Saula? Endometrioza to choroba bardzo nieprzyjemna i bolesna. W przebiegu tej przewlekłej choroby błona śluzowa macicy (endometrium), która zgodnie z nazwą powinna się znajdować w macicy, dostaje się poza nią i często jest obecna w całej jamie miednicy. Problem nasila się w czasie menstruacji, w trakcie której dochodzi do wewnętrznych krwawień, stanów zapalnych, silnego bólu i uczucia dyskomfortu. Badania nad bydłem wykazały, że endometrioza u krów może wynikać z niedoborów selenu. Mleczarze wiedzą, że krowa nie da mleka, jeśli wcześniej się nie ocieli, dlatego podają jej selenowe suplementy. Suplementy selenu są podawane szczególnie w rejonach, których gleby są ubogie w ten pierwiastek. Teraz z powodu dewastacji zasobów, nieuprawiania ziemi (uprawia się tylko plony), doszło do tego, że trudno znaleźć gleby bogate w ten pierwiastek. Rolnicy zbankrutowaliby, gdyby krowy nie dostawały selenu i zachorowały na endometriozę. Dokładnie odwrotnie niż u ludzi, gdy kobiety z endometriozą, które powinny suplementować selen, mogłyby przestać być źródłem dochodów dla lekarzy, farmaceutów, i takich do skutecznego leczenia endometriozy jest uznanie jej za to, czym naprawdę jest, czyli skutkiem mineralnego niedożywienia Rolnicy doskonale widzą pewne prawdy, a lekarze wcale ich nie dostrzegają. Ciekawe dlaczego? Krowy to witarianki na surowej diecie roślinnej pozyskujące minerały z trawy, ziaren i suplementów (lizawki solne) dostarczanych przez inteligentnych mleczarzy. Mimo tak dobrych przykładów lekarze leczą endometriozę dopiero wtedy, gdy się pojawi, i używają do tego konwencjonalnych endometrioza jak większość (wszystkie?) chorób nie bierze się z niedoborów lekarstw, za to może być skutkiem niedoboru selenu!Jest też jeszcze inny brak, który z pewnością też ma wpływ na endometriozę, a mianowicie folacyna, czyli kwas foliowy Niedobór kwasu foliowego prowadzi do niedokrwistości megaloblastycznej (tej z brakami B12) skutkującymi zaburzeniami dojrzewania komórek krwi i szczególnie groźnej na etapie ciąży, niemowlęctwa i dzieciństwa, czyli w okresach związanych ze wzrostem. Wiemy też jak ważną rolę odgrywa kwas foliowy w mega ważnym cyklu metylacji (wysoka homocysteina i jej skutki, depresje, problemy psychiczne), ale to tylko dygresja. Dzięki diecie opartej na liściach i trawie, krowy nie narzekają na braki kwasu foliowego. Kobiety witarianki (szczególnie na diecie 811 – 20 dkg zielonych liści dziennie – też nie).Reklama TU ZNAJDZIESZ Zrównoważony COMPLEX – B 50 z NIACYNĄ Inne składniki odżywcze, które mogą pomagać w zwalczaniu tej choroby, to duże ilości witaminy C, witaminy B Kompleks, nienasycone kwasy tłuszczowe (lecytyna, olej z wiesiołka), żelazo, jod, wapń i magnez. Suplementacja jest więc jak zawsze bardzo dobrym pomysłem. Źródło: „Wylecz się sam. Megadawki witamin” Andrew W. Saul (tytuł oryg. ” Doctor Yourself”)owocek:)(Visited 25 553 times, 1 visits today)
Bolało, odkąd pamiętamDojście do diagnozyTorbiel to wierzchołek góry lodowejPrzygotowania do operacji endometriozyJak w ogóle wygląda operacja endometriozy?Powrót do życiaCo dalej? Ja vs. endometriozaBolało, odkąd pamiętamŚcinający z nóg ból zaczął się już w czasach nastoletnich. Na szczęście wyrozumiała mama pozwalała mi zostać w domu: dawała gorący kompres, aby złagodzić skurcze, dużą dawkę leków przeciwbólowych (które nie zawsze działały) i mówiła, że wszystkie kobiety w rodzinie tak miały, a po urodzeniu dziecka im przeszło. Notabene ciąża i poród urosły w mojej głowie do magicznego wręcz remedium na ten straszliwy ból w trakcie menstruacji. Dość… radykalna metoda leczenia, prawda? 😅Przez kolejne lata bywało raz lepiej, raz gorzej. Niestety żaden lekarz ginekolog, u którego miałam okazję być, nie był w stanie znaleźć przyczyny bólu, a tym bardziej całkowicie jej usunąć. Słyszałam, że okres musi boleć i że taka jest moja natura. Leczenie polegało na przyjmowaniu tabletek antykoncepcyjnych. Posiłkowałam się coraz mocniejszymi lekami na receptę i kombinowałam, jak mogłam, aby móc normalnie funkcjonować i szybko wracać do życia. Nieregularne miesiączki i stres w pracy na pewno nie pomagały, zresztą warto wspomnieć, że okres to zawsze był temat tabu wśród moich przełożonych. Tłumaczenie się z kolejnej „niedyspozycji” było dla mnie straszliwie wstydliwe i prezentowało mnie jako fatalnego pracownika. Albo zgięta wpół zdychałam nafaszerowana ostrymi lekami, które były skrzętnie przechowywane w szufladach innych kobiet w biurze, albo co jakiś czas brałam wolne lub przechodziłam na pracę zdalną, która nie była kiedyś tak mile widziana, jak podczas do diagnozyTuż przed trzydziestką ból zaczął się nasilać: zintensyfikował się nie tylko w pierwsze dwa dni okresu, ale również kilka dni przed i w trakcie owulacji. Nie wiem, w którym momencie wzięłam do serca słowa Agnieszki Chylińskiej i powiedziałam sobie dość, ale wiem, że postanowiłam w końcu znaleźć źródło mojej męki i w tym celu rozpoczęłam porządny research w internecie. Na początku ta choroba zupełnie do mnie nie pasowała: wśród objawów wymieniano nie tylko bolesne, ale także obfite krwawienia, a moja miesiączka zawsze była śmiesznie skąpa i trwała od trzech do czterech dni. Do tego wspominano o bólu podczas seksu czy oddawania moczu – a przecież tego u mnie nie było! Dopiero po jakimś czasie połączyłam kropki. Straszliwy ból w okolicy lędźwi i codzienne wzdęcia nie musiały wcale wynikać z wielogodzinnej pracy przed komputerem i nieprawidłowej diety. To też mogła być ta mityczna endometrioza. Nie chciałam jednak bawić się w doktora Google'a i stawiać diagnozy samodzielnie. Jeżeli chcesz na tym etapie dowiedzieć się, czym w ogóle jest ta choroba oraz jak wygląda diagnozowanie, leczenie i operowanie endometriozy, przeczytaj koniecznie ten poszukiwaniu diagnozy trafiłam najpierw do lekarza (w ramach prywatnego pakietu zdrowotnego), który nie zajmuje się stricte endometriozą, lecz ma doświadczenie w leczeniu chorób „pozaciążowych”. To on zrobił badania i wykrył u mnie pierwsze zmiany: ognisko endometriozy, czyli torbiel endometrialną, zwaną także czekoladową, na jajniku. Dostałam skierowanie do szpitala na zabieg laparoskopii, w trakcie którego torbiel miałaby zostać usunięta. Wtedy pomyślałam, że warto byłoby pogłębić research i uzyskać drugą opinię od lekarza specjalizującego się w tej to wierzchołek góry lodowejWizyta u lekarza od endometriozy była dla mnie sporym szokiem. Po bardzo dokładnym USG dowiedziałam się, że ogniska endometriozy znajdują się nie tylko na jajniku, ale też w innych miejscach jamy brzusznej: na otrzewnej, ściance macicy i więzadłach krzyżowo-macicznych. Usłyszałam również, że początki ognisk choroby widać wewnątrz błony mięśniowej macicy, co nosi kolejną, obco brzmiącą nazwę: adenomioza. Wtedy lekarz wytłumaczył mi dokładnie, jakie leczenie możemy wprowadzić, z czym wiąże się laparoskopia endometriozy, jakie jest jej ryzyko oraz czy w ogóle można wyleczyć się z tej wszystkim: endometrioza to choroba na całe życie. Laparoskopia pozwala usunąć zrosty i ogniska, jednak nie umożliwia całkowitego wyleczenia. Potrafi za to mocno ulżyć w bólu. Sama diagnoza choroby jest utrudniona, ponieważ badania najczęściej nie pokazują wszystkiego, co się dzieje w obrębie miednicy. Niektórzy decydują się na zabiegi zwiadowcze, czyli tzw. laparoskopię diagnostyczną, jednak nie jest ona polecana, jako że to wciąż dość poważna ingerencja w powłoki z diagnozyTutaj muszę zaznaczyć, że choć te wszystkie informacje były przerażające, to po wizycie poczułam wyjątkową ulgę. W końcu po tylu latach walki dostałam diagnozę! W końcu ktoś mnie potraktował poważnie, nie wyśmiał, nie uznał bolesnej miesiączki za coś, co muszę nieść przez życie jak krzyż na swych ramionach. W końcu powstał plan leczenia i zrozumiałam skalę problemu, z którym teraz po prostu muszę się do operacji endometriozyJako że lekarz specjalizujący się w endometriozie jest częścią zespołu w szpitalu prywatnym, zdecydowałam się na zabieg właśnie tam. Oczywiście operacja może być wykonana na NFZ, jednak niewielu jest specjalistów, którzy potrafią poradzić sobie z trudniejszymi przypadkami. Wiele osób narzeka, że wycięto im tylko kilka ognisk endometriozy, a te poważniejsze (na przykład pęcherza, otrzewnej czy jelit) zostawiono; część nawet po operacji na NFZ nie wie, jak zaawansowaną endometriozę ma i co udało się usunąć. I choć nie ma co generalizować i narzekać na publiczną ochronę zdrowia, w której zdarzają się perełki, to jednak z pomocą przychodzi prywatna opieka operacji w prywatnym szpitalu specjalizującym się w leczeniu endometriozy waha się w zależności od szpitala i rozmiarów choroby: słyszałam o kwotach rzędu 15 tysięcy złotych, ale i 50 tysięcy złotych. Osoby, których nie stać na tego typu wydatek, zakładają internetowe zrzutki lub zaciągają kredyty, aby sfinansować operację. Zabieg w prywatnej klinice to jednak często nie tylko widzimisię, ale konieczność – na przykład w przypadku endometriozy głębokonaciekającej. Niektóre_rzy pacjentki_ci po nieudanych operacjach na NFZ decydują się na bardziej profesjonalne, całościowe podejście do laparoskopii w szpitalach w Warszawie, Wrocławiu lub Dortmundzie. Dużo na temat choroby, polecanych specjalistów, przebiegu zabiegu, operacji na NFZ i w prywatnych szpitalach można dowiedzieć się z grupy na Facebooku: Endometrioza - jak z nią żyć?. Polecam bardzo wszystkim poszukującym odpowiedzi na nurtujące w ogóle wygląda operacja endometriozy?W przypadku leczenia operacyjnego endometriozy najczęściej wybieranym zabiegiem jest laparoskopia jamy brzusznej. Polega ona na wycięciu wszystkich zmian endometrialnych i zrostów narządów wewnętrznych znajdujących się w obrębie miednicy mniejszej i operacją należy wykonać badania kwalifikujące: poszerzone badania krwi czy wywiad u anestezjologa. Po ogarnięciu całej biurokracji i papierologii byłam gotowa do zabiegu. Przyjęto mnie do szpitala dzień przed operacją. Nie mogłam jeść przez kilkanaście godzin, zrobiono mi również lewatywę i… czekałam, aż w końcu źródło moich problemów odrobinę się moim przypadku laparoskopia trwała dość szybko, od około trzech do czterech godzin, ale to dlatego, że w trakcie nie miałam mocnego krwawienia. Co ważne, dopiero podczas laparoskopii jamy brzusznej okazało się, że endometrioza jest poważniejsza, niż sądziliśmy. Ogniska choroby zaatakowały już jelita, ściankę odbytu i otrzewnej, pojawiła się nowa torbiel na drugim jajniku, a zmiany na więzadłach były już mocne i głębokonaciekajce, co oznacza, że tkanki narządu zostały głęboko spenetrowane i że u wielu osób z macicą ogniska endometriozy znajdują się także na ściankach pęcherza moczowego, jelita grubego czy w bliźnie po cesarskim cięciu. Endometrioza potrafi zaatakować naprawdę wiele narządów i wywołać prawdziwe spustoszenie w normalnym prima sortPo zabiegu pielęgniarki podjęły nieudaną próbę postawienia mnie na nogi. Mój lekarz prowadzący wspominał, że już po kilku godzinach od laparoskopii będę zachęcana do wstawania: pionizacja ciała zmniejsza ryzyko pojawienia się zrostów, więc trzeba się do tego zmuszać, choć nie jest łatwo. Jedyne, czego się nie spodziewałam, to obezwładniający ból w okolicy ramion, na który nie działały żadne leki! Okazało się, że wynika to z podawania dwutlenku węgla do jamy brzusznej w trakcie zabiegu, aby chirurgom łatwiej było dotrzeć do wszystkich narządów. A jako że pozycja ciała podczas zabiegu to głowa w dół, dwutlenek węgla migruje właśnie w górę ciała, wywołując dziwny ból, po czym znika po kilku w szpitalu, zespół pielęgniarek i lekarek_rzy czy nawet jedzenie wspominam bardzo miło. Choć wizyty były niestety niemożliwe z powodu pandemii, a przez większy zakres zabiegu musiałam zostać tam dłużej, niż się spodziewałam, czas mijał mi do życiaKażdy po operacji endometriozy dochodzi do siebie w różnym czasie. Niektórzy już po 7 dniach funkcjonują normalnie, inni wracają do pełnej aktywności po 20 dniach. W moim przypadku pierwsze dni po operacji były ciężkie i gdyby nie pomoc najbliższych czy pyszne, lekkostrawne obiadki od mojej mamy, byłoby mi o wiele trudniej. Głównie leżałam i sporadycznie wstawałam, aby zapobiegać zrostom. Nie mogłam siedzieć. Próbowałam spacerować, jeżeli tak można nazwać bardzo powolne przesuwanie się dookoła bloku, które męczyło mnie bardziej niż 60-kilometrowa wycieczka rowerowa. W międzyczasie przemywałam rany octeniseptem i pokonywałam strach przed wbiciem sobie igły w brzuch – musiałam przyjmować leki przeciwzakrzepowe, a tutaj już zdolna ręka mojej mamy nie chciała pomóc 😉 Cała rekonwalescencja po operacji endometriozy trwała w moim przypadku około miesiąca. Wtedy też miałam wizytę kontrolną u lekarza, w trakcie której sprawdził, czy w środku wszystko ładnie się zagoiło, i dostałam oficjalne pozwolenie, aby… zacząć współżycie ;) Od tej pory udało mi się uprawiać seks tylko raz i cieszę się, że moje narządy wewnętrzne są już gotowe – teraz pora bardziej przygotować głowę i oddać się zabiegu uczęszczam na terapię manualną u fizjoterapeuty, ale przydaje się również osteopata czy urofizjolog, którzy pomagają zmniejszyć zrosty powłok brzusznych i rozmasowują blizny po operacji. Choć jestem już prawie 2 miesiące po zabiegu, to wciąż jedna rana nie zdążyła się do końca wygoić i czuję, że mogę się tam spodziewać sporej dalej? Ja vs. endometriozaEndometrioza będzie mi towarzyszyć przez całe życie i na razie nie ma na nią leku, dlatego jestem przygotowana na powrót bólu – czy to za kilka, czy za kilkanaście lat. Możliwe, że będę musiała zdecydować się na kolejne operacje. Na tę chwilę endometrioza wymaga ode mnie zmian w codziennym funkcjonowaniu: dobrze dobranej, przeciwzapalnej diety, codziennej dawki ruchu i przyjmowania leków hormonalnych przez kolejne lata. I choć jestem w stanie zmniejszyć ryzyko nawrotu choroby, to nie wiem, kiedy z powrotem zaatakuje. Chciałabym jednak szerzyć świadomość na temat endometriozy i wierzę, że należy nie tylko normalizować mówienie o bolesnych miesiączkach, ale też edukować innych o istnieniu tej choroby – w końcu okres wcale nie powinien tak boleć!
Endometrioza to choroba, która może zamienić życie w prawdziwy koszmar, spowodować, że miesiączka stanie się nie do zniesienia. O tym, jak wygląda życie z endometriozą przekonali się Ania i Jarek – para, która już od kilku lat toczy walkę z tą uciążliwą chorobą. Ania postanowiła opowiedzieć o swoich zmaganiach. Mówi się na nią „wędrująca śluzówka”. To trafne określenie, bo w przebiegu endometriozy błona śluzowa macicy rzeczywiście „wędruje” po organizmie kobiety. Dlaczego tak się dzieje? Nie do końca wiadomo. Endometrioza skrywa bowiem przed nami jeszcze wiele tajemnic. To choroba, która może zamienić życie w prawdziwy koszmar, spowodować, że miesiączka stanie się nie do zniesienia. O tym, jak wygląda życie z endometriozą przekonali się Ania i Jarek – para, która już od kilku lat toczy walkę z tą uciążliwą chorobą. Ania postanowiła opowiedzieć o swoich zmaganiach. Kiedy zorientowałaś się, że coś jest nie tak? Miałaś jakieś niepokojące symptomy zanim udałaś się do lekarza? Ania: Pierwszy niepokojący objaw zaobserwowałam u siebie już jako nastolatka. Był nim przedłużający się okres. Niekiedy trwał nawet 30 dni! Moja mama bardzo się tym przejęła, zaczęłyśmy więc szukać specjalisty, który mógłby mi pomoc. I tak w wieku 16 lat trafiłam do ginekologa dziecięcego. Pani doktor nie wskazała dokładnej przyczyny przedłużającej się miesiączki. Stwierdziła, że to może być stres, przemęczenie albo zaburzenia hormonalne. Dostałam leki, które miały wyregulować mój cykl, co ostatecznie się udało. Przez parę kolejnych lat nie miałam żadnych niepokojących symptomów. Koleżanki narzekały na bolesne okresy, podczas, gdy ja nie mogłam skarżyć się ani na ból, ani na obfite krwawienie. Problem powrócił, gdy skończyłam 25 lat. Wraz ze zbliżającym się okresem zaczynałam odczuwać bardzo silne bóle podbrzusza, z silnym parciem na kiszkę stolcową. Ból dodatkowo narastał podczas wypróżniania się. Początkowo myślałam, że z wiekiem mój organizm po prostu się zmienia i inaczej niż kiedyś reaguję na miesiączkę. Stosowałam już wtedy tabletki antykoncepcyjne i myślałam, że moje dolegliwości wynikają z 7-dniowej przerwy w ich zażywaniu, kiedy standardowo występowało krwawienie. Ból zamiast ustępować nasilał się jednak z każdym kolejnym okresem. Mam raczej niski próg bólu, więc przeszło mi przez głowę, że może jestem przewrażliwiona i zwyczajnie wyolbrzymiam problem. A ja już wtedy brałam silne leki przeciwbólowe na bazie opioidów. Ginekolog porównał nawet kiedyś mój ból do bóli porodowych. I rzeczywiście… Gdybym miała go ocenić w 10-cio stopniowej skali, spokojnie dostałyby „10-tkę”. Wiele kobiet nie otrzymuje odpowiedniej diagnozy. Słyszą, że miesiączka musi boleć albo, że „taka jest ich uroda”. Jak to było w Twoim przypadku? Czy lekarz podszedł poważnie do Twojego problemu? Ania: Niestety z ust wielu lekarzy padają podobne słowa. Ja też usłyszałam, że „okres musi boleć”. Co ciekawe, podczas jednej z wizyt ginekolog nawet zasugerował endometriozę, ale to wciąż było tylko gdybanie. Nie usłyszałam żadnych konkretów, zaleceń co do dalszej diagnostyki. Dostawałam tylko bardzo silne leki przeciwbólowe. Jednocześnie był to czas, kiedy z Jarkiem zaczęliśmy powoli myśleć o dziecku. Pierwsze próby nie przynosiły rezultatu, ale wtedy jeszcze nie przejmowaliśmy się tym zanadto. Z czasem ból stawał się coraz silniejszy. Nie byłam w stanie podnieść się z łóżka i zrobić sobie herbaty, nie mówiąc już o innych czynnościach. Leki, które brałam nie przynosiły ulgi. W końcu pewnego dnia, gdy ból był już nie do zniesienia, mąż zawiózł mnie na ostry dyżur. Dopiero tam dowiedziałam się, że miesiączka nie powinna tak wyglądać i potrzebna jest dalsza diagnostyka. Jak wyglądał proces diagnostyczny? W ostatnim czasie przeszłaś kilka operacji. Mogłabyś o tym opowiedzieć? Ania: Jeszcze w szpitalu powiedziałam lekarzowi, że mój ginekolog napomknął coś o endometriozie, ale w żaden sposób nie zostało to potwierdzone. Opisałam mu też wszystkie swoje dotychczasowe objawy. W szpitalu zbadał mnie ginekolog, zrobiono USG. Lekarze stwierdzili, że bez badania laparoskopowego, nie będą w stanie stwierdzić, co mi jest. Wyznaczono mi termin zabiegu. W jego trakcie okazało się, że laparoskopia nie wystarczy i trzeba przeprowadzić laparotomię [otworzyć powłoki brzuszne – przyp. red.]. Lekarze znaleźli cysty i torbiele na jajnikach, które zdecydowali się usunąć. Jednak przeprowadzone później badania patomorfologiczne nie wykazały ognisk endometriozy. Tkanka endometrialna najczęściej umiejscawia się w jajnikach, jednak może „powędrować” także do otrzewnej, pęcherza moczowego, jelit, a nawet do tak odległych miejsc jak płuca, oko czy mózg. U Ciebie ogniska endometriozy znaleziono w jelicie. Jak lekarzom udało się do nich dotrzeć? Ania: Jak już wspomniałam, lekarzom oprócz kilku torbieli nie udało się znaleźć ognisk endometriozy w obrębie układu rozrodczego. Zaniepokoiła ich jednak dziwna wypukłość na jelicie. Dostałam więc skierowanie na kolonoskopię. Ona również nie wykazała jednak żadnych nieprawidłowości. Na szczęście lekarze postanowili pójść o krok dalej. Dostałam skierowanie na rezonans magnetyczny. Tak naprawdę dopiero to badanie ujawniło, że z moim jelitem dzieje się coś złego. Z opisu badania sporządzonego przez radiologa wynikało, że podejrzewają u mnie raka jelita grubego. Cała sytuacja kompletnie mnie dobiła. Trudno było mi pojąć, że mogę chorować na raka. Miałam przecież niespełna 30 lat i całe życie przed sobą. Nie było mi łatwo powtrzymać łez… Ostatecznie skończyło się operacją, podczas której wycięto mi spory fragment jelita. Jeszcze przed zabiegiem, oprócz zgody na resekcje jelita, musiałam wyrazić zgodę na ewentualną stomię. Lekarze nie wiedzieli tak naprawdę, co znajdą w moim brzuchu. Woleli więc przygotować mnie na każdy możliwy scenariusz. W pierwszym odruchu po wybudzeniu od razu zaczęłam orientować się w sytuacji. Na szczęście zobaczyłam jedynie opatrunek i dren. Obyło się więc bez stomii… Wycięty materiał trafił do badania histopatologicznego – jego wynik jednoznacznie wskazał obecność tkanki endometrialnej. Reasumując, wszczepiła się ona tak głęboko, że nie dało się do niej dotrzeć żadnymi metodami. Dopiero wycięcie fragmentu jelita i jego dokładne zbadanie pozwoliło postawić diagnozę. Jak na nią zareagowałaś? To był dla Ciebie szok? A może przeczuwałaś, że to może być endometrioza? Ania: O endometriozie słyszałam już wcześniej, ale moja wiedza na jej temat była dość szczątkowa. Nie wiedziałam jak przebiega, ani na czym dokładnie polega. Swoją wiedzę uzupełniłam dopiero po pobycie w szpitalu. Na samą laparoskopię (która ostatecznie okazała się laparotomią) szłam bez stresu. Pomyślałam – zrobią, co mają zrobić i będzie spokój. Co najwyżej dostanę jeszcze na chwilę jakieś leki i będę mogła o wszystkim zapomnieć, przynajmniej na jakiś czas. Pomyślałam nawet, że dzięki zabiegowi będę mogła wreszcie wcielić w życie plany o macierzyństwie. Zdecydowanie bardziej stresowałam się przed operacją jelita. Wisiała nade mną wizja nowotworu i bałam się, że diagnoza się potwierdzi. Jak w Twoim przypadku wygląda leczenie endometriozy? Ania: Zaraz po postawieniu diagnozy lekarz przepisał mi leki, które miałam stosować przez pół roku. Leczenie farmakologiczne miało „wytępić” ewentualne ogniska endometriozy, które mogły być jeszcze obecne, a których nie udało się wyciąć. Osobiście nie miałam większych problemów z ich stosowaniem, ale wiem, że wielu kobietom sprawia to ogromną trudność. Leki stosowane w endometriozie mogą wywoływać wiele skutków ubocznych, takich jak uderzenie gorąca, niekontrolowane tycie czy problemy z cerą. W moim przypadku skutki uboczne pojawiły się, ale w niewielkim stopniu. Leczenie farmakologiczne zakończyło się kontrolnym USG, RM w celu sprawdzenia, czy nie ma kolejnych nowych ognisk endometriozy. Na szczęście terapia okazała się skuteczna. Leki pomogły, ale słyszałam o przypadkach, kiedy terapia musi zostać powtórzona. Obecnie jestem pod kontrolą lekarza ginekologa oraz lekarza rodzinnego. Co 2 miesiące muszę wykonywać badania laboratoryjne, morfologię, próby wątrobowe oraz marker Ca 125, który służy do określenia stopnia endometriozy w organizmie. Endometrioza to nie tylko ból podczas miesiączki… Co poza bólem jest najbardziej frustrujące w tej chorobie? Jak wygląda życie z endometriozą? Ania: Ponieważ u mnie endometrioza ulokowała się w jelicie grubym, największą trudność sprawiało mi wypróżnianie się. Dolegliwości pojawiały się jeszcze przed miesiączką i były bardzo silne. Nie wiem, jak wyglądają bóle porodowe, bo nigdy jeszcze nie rodziłam, ale myślę, że spokojnie można by je przyrównać do bóli towarzyszących endometriozie. Często przez bardzo długi czas nie wychodziłam z toalety, a wykonanie tak podstawowej czynności jak wypróżnienie się, było dla mnie katuszą. Jak już wspomniałam, nie pomagały żadne leki, nawet te najsilniejsze, z dodatkiem środków narkotycznych. Wszystko zmieniło się po operacji jelita. Pierwszy raz od 5 lat korzystając z toalety, nie czułam bólu i dyskomfortu. Oczywiście w dalszym ciągu czasem odczuwam delikatne pobolewanie. Teraz oceniam je jednak na „1” a nie na „10”. Różnica jest więc ogromna. Nareszcie mogę normalnie funkcjonować! Dla wielu kobiet endometrioza oznacza niepłodność. Czy tak też jest w Twoim przypadku? Ania: O tym, że choruję na endometriozę, dowiedziałam się w momencie, kiedy z mężem zaczęliśmy poważnie myśleć o dziecku. Wiem, że problem zaczyna się, gdy po roku regularnych starań nie udaje się zajść w ciążę. Kiedy czas ten upłynął, a dwie kreski na teście ciążowym się nie pojawiały, zaczęłam się niepokoić. Wtedy nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że będzie to u nas aż tak duży problem. Obecnie, pomimo leczenia i zabiegów, które przeszłam, starania o dziecko trwają nadal i mam ogromną nadzieję, że kiedyś nam się uda. Kobiety chore na endometriozę nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem. Jak rodzina i najbliższe otoczenie reagują na Twoją chorobę? Czujesz wsparcie z ich strony? Ania: Mam to szczęście, że żyję w czasach, w których o endometriozie mówi się dużo. Nawet, jeśli nie wiemy za wiele o tym schorzeniu, to przynajmniej o nim słyszeliśmy i mamy świadomość, że taka choroba istnieje. W sieci znajdziemy też mnóstwo artykułów na temat endometriozy, for czy grup wsparcia. Być może właśnie dlatego, gdy usłyszałam diagnozę, nie poczułam się w żaden sposób wyobcowana czy wykluczona. Moja rodzina razem ze mną przeglądała dostępne materiały, by jak najwięcej dowiedzieć się o schorzeniu, na które cierpię. Myślę, że dzięki temu łatwiej było mi zaakceptować całą sytuację. Bo ja swoją endometriozę akceptuję, czego dowodem jest fakt, że postanowiłam Ci o niej opowiedzieć. A jak na endometriozę zareagował Twój mąż? Czy choroba wpłynęła jakoś na Wasze relacje? Ania: Chyba spowodowała, że jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do siebie. Dużo więcej rozmawiamy. Jesteśmy MY, jako para, i jest endometrioza, która poniekąd żyje swoim życiem - we mnie. Uważam, że wyrozumiałość ze strony partnera jest w tym przypadku bardzo ważna. Jeśli mężczyzna, z którym jesteśmy nie rozumie naszej choroby, nie wspiera nas to na pewno jest trudniej i czasem lepiej odpuścić. Życie pisze różne scenariusze, nigdy nie wiemy, z jakimi trudnościami przyjdzie się nam zmierzyć. A życiowego partnera powinniśmy akceptować takim, jakim jest, wspierać zarówno w dobrych jak i w złych chwilach. Ja pod tym względem jestem ogromną szczęściarą, bo od początku dostałam od Jarka ogromne wsparcie. Starałam się też, aby nie było ono jednostronne. To był trudny czas dla nas obojga. Robiłam więc wszystko, co mogłam, aby pomóc mężowi oswoić się z całą sytuacją. Gdy pojawia się problem niepłodności, pojawiają się też wzajemne oskarżenia. U nas takiej sytuacji nie było – chorujemy razem, razem chodzimy na wszystkie wizyty lekarskie i o dziecko też walczymy razem. Jesteście dopiero na początku swojej walki o potomstwo. Gdyby się jednak okazało, że żadna z metod leczenia niepłodności nie przyniosła rezultatu, rozważacie in vitro? Ania: Oczywiście, rozważamy każdy scenariusz i in vitro także wchodzi w grę. Dla nas jest to jednak ostateczność. Zanim zdecydujemy się na zapłodnienie pozaustrojowe, chcielibyśmy skorzystać ze wszystkich możliwych rozwiązań. Tak jak mówiłaś, jesteśmy dopiero na początku drogi. Choć o dziecku myślimy już od dłuższego czasu, to samą diagnostykę i leczenie rozpoczęliśmy stosunkowo niedawno, bo na początku 2019 roku. Są kobiety, które zachodzą w ciążę i rodzą zdrowe dzieci, nawet nie wiedząc, że mają endometriozę. Bardzo się z tego cieszę, jednak mam świadomość, że nam może się nie udać. Obecnie jestem w trakcie leczenia farmakologicznego, ogniska endometriozy w każdej chwili mogą się jednak odnowić. Dlatego staramy się cały czas kontrolować sytuację. Edometrioza jest chorobą, którą leczy się latami. Najczęściej ustępuje dopiero wraz z ustaniem miesiączki, czyli po menopauzie. Mam świadomość, że operacja czy leki, nie rozwiązują problemu raz na zawsze. Być może w niedługim czasie znów będę musiała poddać się jakiemuś zabiegowi – czas pokaże. Co chciałabyś powiedzieć młodym kobietom, które dopiero czekają na diagnozę lub które właśnie dowiedziały się, że chorują na endometriozę? Ania: Przede wszystkim chciałabym im powiedzieć, żeby nie czuły się gorsze. Kobieta z endometriozą i każda, która z jakichś powodów nie może mieć dzieci, nie ma w sobie żadnej skazy. Choruje tak samo jak chorują np. osoby z cukrzycą czy inną chorobą przewlekłą. Dzień, w którym kobieta usłyszy diagnozę rzeczywiście może być ciężki. Na mnie też spadła jak grom z jasnego nieba. Warto wówczas poddać się emocjom, wypłakać się – tak porządnie. Następnego dnia trzeba wstać i powiedzieć sobie – DAM RADĘ! Na pewno w otoczeniu każdej kobiety jest wielu ludzi – mąż, rodzice, przyjaciele – którzy będą chcieli ją wesprzeć. Wystarczy jedynie drobny sygnał, że tej pomocy potrzebuje i jest gotowa z niej skorzystać. Endometrioza to nie wyrok. Da się z nią funkcjonować na różne sposoby i jak do wszystkiego i do endometriozy można się przyzwyczaić. Czasem wymaga poddania się jednej operacji, czasem dwóch. Jednak myślę, że warto próbować. Cieszmy się, że żyjemy w czasach, w których medycyna jest już na tyle rozwinięta, że może nam zaproponować bardzo różne rozwiązania. Wiele osób pyta mnie, czy nie czuję żalu, gdy któraś z koleżanek chwali się swoją ciążą lub umieszcza w mediach społecznościowych kolejne zdjęcie swojego malucha. Nie. Ja cieszę się ciążą każdej mojej koleżanki i za każdą trzymam kciuki. Jednocześnie wierzę, że na nas też kiedyś przyjdzie pora. Masz bolesne miesiączki? Podejrzewasz u siebie endometriozę? Skonsultuj się ze specjalistą Gyncentrum. Zadzwoń: 32 506 57 77 Napisz: info@
endometrioza jak z nią żyć